Szukacie przewodnika, który podpowie Wam, jak założyć własną kawiarnię? Oto jest! „Legendy & latte” Travisa Baldree – książka osadzona w świecie fantastycznym, z magicznymi nacjami i szczyptą niezwykłości, ale całkowicie oderwana od klasycznych konwencji. Mnóstwo w niej parzenia kawy, pieczenia cynamonowych bułeczek drożdżowych, ciasteczek z kardamonem i croissantów z czekoladą, nie zabraknie specyficznych gości, z których niektórzy jakoś tak… naturalnie pozostają w otwartej w Thune kawiarni, podejmując współpracę z nietypową właścicielką.
Główną bohaterką jest orczyca Viv, dotąd pracująca jako „miecz do wynajęcia” i wraz drużyna wypełniająca kolejne zlecenia. Nie o tym jednak traktuje fabuła. Walkę mamy jedną, na początku, a także zawartą w dodatkowym opowiadaniu na końcu pt. „Szpila”. Większość stron to opis realizacji marzenia Viv, która zmęczona swoim fachem, postanawia „zapuścić korzenie”. Nie ma ona doświadczenia w prowadzeniu lokalu z tak egzotycznym, parzonym dotąd tylko przez gnomy napojem, jednak swoje nadzieje pokłada w bardzo silnym pragnieniu i magicznej pomocy Klejnotu Skalwertów. Nie obędzie się bez prób wymuszenia haraczu, dawnych zatargów i przeciwności, ale grupa przypadkowych towarzyszy okaże się nieoceniona pomocą w rozwijaniu i rozreklamowaniu lokalu „Legendy & latte”.
Obrazowo mówiąc, jest to książka Katarzyny Michalak z fantastycznym filtrem. Ten tytuł znacznie bardziej przypadnie do gustu osobom lubiącym obyczajówki, niż fantasy. Zdecydowanie nie była to książka dla mnie – fanki porządnego heroizmu i epickości, niepijącej kawy i nie jedzącej… Słodycze akurat lubię, cynamon ki również, ale to za mało, bym przekonała się do tego pomysłu literackiego. Ogromną sympatią darzę jednak jednego z bohaterów – małomównego geniusza cukierniczego Naparstka oraz budowniczego Katastrofę (nie obyło się bez żartów słownych, dzięki tłumaczeniu znanego z przekładów książek Terry’ego Pratchetta Piotra W. Cholewy).
Oprawa graficzna jest skromna, ale estetyczna, z symbolicznymi, bardzo udanymi rysunkami pod każdym z numerów rozdziału. Zdobne wykończenia i czcionki nadają całości smaku. Od strony skrzydełek na okładce znajduje się kolorowa, wyobrażona scena, w której Viv i jej pomocnica sukkuba Tandri pracują przy zaparzaniu kawy. Szkoda, że grafiki nie umieszczono z przodu, myślę, że bardziej przyciągałaby uwagę, niż wybrany przez wydawcę, stonowany w barwach szyld.
„Legendy & latte” to książka lekka, z humorem, ukazująca wielką moc przyjaźni i współpracy. Nieodpowiednia dla fanów fantastyki silnie związanych z klasycznymi, tolkienowskimi koncepcjami, ale idealna dla tych, którzy w literaturze fantasy poszukują przełamywania stylów i nowych, nietypowych pomysłów oraz humoru. Osobiście nie wstawiłabym tej książki do działu fantastyki, tylko do gospodarki ;), ale to właśnie w tym pierwszym znajdziecie ten tytuł oraz jego kontynuację „Księgarnie i kościopył”.
Tekst i zdjęcia: mkc