Bywa, że bibliotekarz, krążąc między regałami i poprawiając ułożenie książek, trafi na jakiś niewielki, dawno niewidziany tomik, który zaintryguje okładką lub tytułem. Bierze go w swoje ręce i stwierdza, że warto byłoby podejrzeć treść. Taką książką była właśnie „Królowa Ptaków” – nieco liryczna, oszczędna w słowach, z pozoru fantastyczna, choć jak się okazuje bardzo bliska młodzieńczej codzienności.
Autorka przedstawia wydarzenia z dwóch perspektyw – Marka i Marty. Marek to czternastoletni pasjonat ornitologii. W jego małym, biednym, lecz przytulonym do lasów i łąk miasteczku roi się od różnorodnych ptaków. Klimat jest osobliwy, pełen tajemniczości, a jego codzienność zaczynają wypełniać wyobrażone ptasio-ludzkie stwory. Marta to dziewczynka, która kiedyś była szczęśliwa. Kiedyś – zanim rozwiedli się rodzice i mama przyprowadziła do domu Grubego. Oddana w ręce ciotki dziewczyna pielęgnuje swoje rysunkowe pasje, tworząc w szkicowniku coraz więcej dziwnych, a czasami upiornych hybryd. Marta nie może się odnaleźć w nowej szkole i coraz częściej zaszywa się w pobliskim lesie. Co wyniknie z jej wycieczek?
Książka przyciąga bardzo skrupulatnymi, artystycznymi ilustracjami Aleksandry Kucharskiej-Cybuch. To jakby dodatkowa, opowiedziana między stronami historia. Dla mnie znacznie bardziej przejmujące są szkice, w których widać wielką dbałość o detale. Kolorowe ilustracje, jak i okładka, zdają się mieć mniejszą siłę wyrazu, jakby kolor zbędnie komplikował obraz.
Książka jest skierowana do bardziej wymagającej młodzieży (takiej, której nie odstraszają metafory, ukryte znaczenia i nierealność przedstawianych obrazów) oraz dorosłych. Treść w nietypowy sposób przybliża dramat nastolatka w rozbitej rodzinie, którego naraża się na opuszczenie i odrzucenie, który pozostawiony sam sobie musi sobie jakoś poradzić ze swoim gniewem, strachem i urazą. „Królowa Ptaków” Beszczyńskiej czeka na Was w dziale powieści Biblioteki Dziecięco-Młodzieżowej.
Tekst i zdjęcia: mkc